poniedziałek, 5 marca 2012

No i się zaczęło...

                                                                   ( źródło)
             W ubiegłym roku miałam przygodę z bieganiem, ale nie wytrwałam.  Zakończyłam 3 tydzień biegania i wyszła mi przerwa, spowodowana kilkudniowym pobytem w szpitalu. A wiadomo jak to z przerwami, wrócić do biegania już mi sie nie chciało. Teraz zaczynam od 2 tygodnia.

           Pobudka 5:00, zwlekłam się z łózka o 5:10, syn w nocy dał popalić, jak na złość... 5:20, znalazłam sie na zewnątrz. Temperatura -4 stopnie, ja nie wiem za jakie grzechy, ale niech będzie... Na tyłku miałam 2 pary gaci, bo ciepłych dresów nie posiadam, dodałam do tego 2 bluzy z kapturem, plus za mała kurtka sportowa... Swoją drogą nie myslałam, że różnica miedzy XXL, a L jest taka spora. Szalik na szyje, buty na nogi i podbijamy okoliczną ścieżkę rowerową + nierówny chodnik. Chwilka marszu i zaczęłam pokonywać swoją ubiegłoroczną trasę. To dziwne... W tamtym roku, non stop bałam sie, że ktoś sie ze nie śmieje, ktoś się gapi. Dziś jednak wyszłam biegać z nastawieniem... " Nie podoba ci się? Masz pecha". Nie minęła minuta, natknęłam sie na właściciela pieska, któremu się raczej nie spodobałam bo chciał mnie chyba zjeść, ale posłuchał pana i ujadał tylko w miejscu. Biegnę dalej.... ludź na drodze, myślę sobie, jeszcze wyglądam w miarę, czerwona nie jestem wiec biegusiem do przodu... Przebiegłam koło ludzia, chyba trochę zaspanego, bo jakoś wcale na mnie uwagi nie zwrócił. I tak kilkanaście razy. Swoją drogą biedni ci ludzie, że do pracy po 5 maszerują.

             Bilans Biegu:
-1 wściekły pies,
-1 pies i jego pan, którzy sie mnie chyba wystraszyli, bo wybiegłam z za zakrętu wprost na nich
masa ludzi, która nie zwróciła na mnie uwagi,
-1 pani, która mi się z zaciekawieniem przyglądała, ale nie było to jakieś kpiące przyglądanie, tylko zwykłe zaciekawienie.
-0 zaliczonych potknięć.
- 1 paskudny atak kaszlu i uczucie, jakby mi mózg miał się wylać uszami... ( genialnie próbowałam pobiec dłużej niż 1 minute, wytrzymałam 3,5, ale o mało mi płuca nie wyskoczyły)
- jedna spotkana sąsiadka



              Menu na dziś:
- płatki z mlekiem
- serek wiejski, ogórek, cebula, rzodkiewki
-  rosół z makaronem
- 3 kromki chleba chrupkiego z szyneczką

Reklama